Na wstępie:
Wszyscy bardzo pięknie piszecie o Świętach, o ich magii, o przepisach ( Karp duszony w śmietanie), o Gwiazdorach, dzieciątkach, pasterkach, makowcach, potrawach i wielu innych,
ale dlaczego nikt nie wspomni o tym co złe?
Z mojej obserwacji to nic innego jak niepohamowana żądza jedzenia i picia, sztucznie zbudowane (przymusowo) rodzinne relacje, które w ciągu roku są albo lepsze albo gorsze.
Lubię święta, lubię robić komuś prezenty, ale nie lubię patrzeć jak Ludzie których znam, którzy nie mają najlepszych relacji z rodziną (często są skłóceni), ale w ten dzień spotykają się ze sobą, szczerzą się do siebie, żeby później obrobić sobie dupy
Na Dolnym Śląsku spotkałem się jak robiliśmy wieńce Adwentowe z czterema świeczkami Ale coraz rzadziej widzę, żeby ktoś to robił
W tym okresie uwielbiam "Dzwonki" Karpia smażone na głębokim oleju (Mamie świetnie wychodzi)
U starszych osób prezenty się nie zmieniają, są ludzie którzy dostają co roku to samo, Teściu od swojej Mamy zawsze dostaje Skarpetki i koszulki POLO
A ja zawsze perfumy bo w Rossmanie przed świętami jest przeważnie promocja 1+1 gratis hahaha