Witam,
Z góry bardzo przepaszam za ten post ale... proszę, pomóżcie! Chociaż symboliczną kwotą i przekażcie informacje dalej, to bardzo ważne! I BARDZO PILNE! Liczy się każda chwila - godzina, minuta, sekunda....
Proszę niech każdy z tej sieci wpłaci 100 lub 10zł, a jeśli może to więcej, ponieważ tutaj liczy się każda chwila! Godzina, minuta, sekunda, a kwota do zebrania jest bardzo duża - ponad 9.000.000zł, więc proszę Was o pomoc dla małego Filipka. Odmówcie sobie raz paczki fajek czy imprezy, a wspomóżcie małego chłopca, który ma jeszcze całe życie przed sobą!
Karma zawsze wraca, za dobro zawsze otrzymamy dobro. Już nie raz tego doświadczyłem.
Proszę Wszystkich o chociaż symboliczną wpłatę lub większą w miare możliwości, a także o udostępnienie tego posta lub linku poniżej aby pomóc Filipkowi!
NIE BĄDŹCIE OBOJĘTNI!
Liczę na Was! <3
Link do zbiórki : www.siepomaga.pl/filipek
PILNE! Filipek jest śmiertelnie chory – liczy się każdy dzień!
Nasz synek cierpi na rdzeniowy zanik mięśni, najbardziej agresywną postać - SMA typu 1. Jego mięśnie powoli umierają! Ratunkiem dla niego jest najdroższy lek świata. Filipek skończył już rok, ma coraz mniej czasu… Z całej mocy naszych serc prosimy Cię o pomoc, o ratunek dla naszego dziecka!
Rok temu - 5 lipca 2019 roku - przyszedł na świat nasz cud, nasz syn - Filip. Ciąża była książkowa, poród przebiegł bez komplikacji, 10 punktów Apgar, urodził nam się silny i zdrowy chłopczyk. Nic nie zapowiadało zbliżającego się wyroku. Do czasu... Gdy synek skończył pół roku, lekarze stwierdzili u niego obniżone napięcie mięśniowe. Podczas leżenia na brzuszku Filipek dawał jednak radę podnosić główkę i nic nie wskazywało na to, że jego stan wkrótce będzie tak dramatyczny…
Rozpoczęliśmy fizjoterapię. Stan synka lekko się poprawił, w styczniu Filipek zaczął podnosić nóżki do góry, chwytał je rączkami. Widzieliśmy jednak, że coś jest nie tak… Synek nie był tak ruchliwy jak inne dzieci w jego wieku. Przelewał się nam przez ręce… Rzadko przewracał się na boki, nie wspominając nawet o przewracaniu się na brzuszek…
Rok 2020 miał się okazać najgorszym w naszym życiu. Na przełomie stycznia i lutego stan synka nagle się pogorszył… Przestał robić to, co potrafił do tej pory. Kolejna fizjoterapia przypadła na najgorszy możliwy moment – początek pandemii. Wszystkie zajęcia zostały odwołane…
Ćwiczyliśmy z synkiem sami w domu, bo tylko tyle mogliśmy zrobić. W końcu udało nam się dostać do neurologa. Skierował nas do szpitala i kazał nam zbadać synka w kierunku rdzeniowego zaniku mięśni. Nie wierzyliśmy, że Filip może być chory… Czytaliśmy o innych dzieciach z tą straszną chorobą i nasz synek nie pasował nam do opisu… Przecież sam oddychał, jadł, a dzięki ćwiczeniom zaczął lekko napinać nóżki czy przewracać się na boki!
Niestety… 17 czerwca dostaliśmy telefon ze szpitala. Diagnoza - SMA typu 1. Nasz świat się zawalił… To już miesiąc, odkąd wiemy, ale nadal nie możemy uwierzyć… Czujemy się jak w koszmarze, z którego mamy nadzieję się obudzić... Świadomość, że nasze ukochane dziecko cierpi na śmiertelną chorobę, niczym brutalny cios powala nas każdego dnia. SMA to choroba, w której umierają neurony, odpowiedzialne za pracę mięśni… Chory przestaje ruszać nóżkami, rączkami, potem zaczyna mieć problemy z połykaniem, oddychaniem… Dzieci, chore na najgorszą postać tej choroby – jak Filipek – bez leczenia umierają przed swoimi drugimi urodzinami…