W tym dziale, będziemy publikować wam prawdziwe historie kryminalne. Będą pojawiały się regularnie, w każdy poniedziałek. Mam nadzieję, że polubicie te mroczne opowieści i będziecie czekać na kolejne wydania.
HAKOWY - ZAKOPANE
Zimnokrwisty morderca, napędził wiele strachu miejscowej ludności. Atakował bezbronne kobiety, wykorzystując do tego bardzo nietypowe narzędzie, dlatego media nazywały go hakowym.
30 września 1993 r. w Zakopanem, w okolicach dolnej Równi Krupowej przypadkowy przechodzień natknął się na zwłoki młodej kobiety. Nie było wątpliwości, że została zamordowana. Zmarła od ciosów nożem w klatkę piersiową.
Jednak szczególne zainteresowanie śledczych wzbudziła nietypowa rana na lewym udzie, szeroka i głęboka, wielkości 6x6cm. Ten ślad wskazywał na użycie jakiegoś ostrego przedmiotu, jednak na pewno nie był to nóż.
Ofiarą była Danuta F. mieszkanka pobliskiej miejscowości. W chwili śmierci kobieta była w zaawansowanej ciąży. Rozpoczęto śledztwo, sekcja zwłok wykluczyła gwałt, jednak niektóre szczegóły jak np. rozebrane ciało mogło świadczyć o tym, że było to zabójstwo na tle seksualnym. Zabezpieczono m.in. torebkę ofiary, ślady krwi na liściach i trawie, butelkę po wódce i trzy zużyte prezerwatywy. Torebkę znalazł pies tropiący a w niej był dowód osobisty Danuty oraz jej męża a także książka. Na podstawie relacji świadków odtworzono ostatnie chwilę życia zamordowanej kobiety. Jej małżonek zeznał, że po raz ostatni widział ją 27 września a więc 3 dni przed odnalezieniem ciała. Kobieta przyjechała do Zakopanego, aby załatwić pewną urzędową sprawę. Dlatego właśnie miała przy sobie dowód osobisty swojego męża. Udało się dotrzeć do wielu świadków, którzy widzieli kobietę przed śmiercią. Pojawiło się kilku podejrzanych, jednak żaden z nich nie był poszukiwanym mordercą. Sprawdzali mężczyzn, którzy w przeszłości skazani byli za podobne przestępstwa, jednak nic to nie dało.
Na policję zgłosiła się mieszkanka Zakopanego, która zeznała, że 30 września koło godziny 7:30 rano do jej mieszkania zapukała nieznajoma kobieta, mówiąc, że chwilę wcześniej została napadnięta. Miała głęboką ranę poniżej kolana, która z opisu przypominała ślad znaleziony na zwłokach Danuty. Kobieta odprowadziła ranną do szpitala i wróciła do swojego domu. Jednak w spisie pacjentów nic na ten temat nie było. Do ofiary ataku nie udało się dotrzeć, może ranna kobieta ostatecznie zrezygnowała z pomocy specjalistów, a może jej wizyta nie została odnotowana. W każdym razie wyglądało na to, że po Zakopanem grasuje groźny przestępca, który w bestialski sposób atakuje bezbronne kobiety. Kilka dni później ponownie daje o sobie znać.
4 października 1993r. około godziny 18:40 w okolicach dworca PKP, zaatakował łańcuchem kobietę w średnim wieku. Ofiara na szczęście zdążyła się pochylić i łańcuch przeleciał nad jej głową. Uciekła i chwilę później powiadomiła policję. Lokalne media nadały pseudonim napastnikowi. Ustalono, że poza nożem i łańcuchem, prawdopodobnie posługiwał się również masywnym ostrym hakiem. Hakowy stał się postrachem całego miasta. W okolicy zapanowała psychoza. Kobiety bały się same wychodzić po zmroku z domu, nikt nie czuł się bezpiecznie wiedząc, że w mieście, w każdej chwili może zaatakować Hakowy. W międzyczasie policja zbierała coraz więcej informacji. Ktoś spotkał Hakowego w dniu zabójstwa, gdy ten chwalił się przypadkowym osobom, że przed momentem zabił człowieka. „Zarżnąłem babę i mam spokój” w takich słowach opowiadał o dokonanej zbrodni.
20 października do jednych ze sklepów spożywczych na Krupówkach wbiegł mężczyzna, który ubliżał pracującym tam ekspedientkom. „Wszystkie was poprzestawiam”, na prawej ręce zawinięty miał ok. 60cm łańcuch. Funkcjonariusze z każdym tygodniem mieli coraz więcej śladów na hakowego, jednak był dla nich nieuchwytny przez kolejne 10 lat. Czyli do momentu, w którym sprawą zajęli się policjanci z ARCHIWUM X. Kluczem do rozwiązania tej zagadki, było narzędzie zbrodni, w przypadku zabójstwa Danuty F., coś spowodowało uszkodzenie i rozerwanie ciała na dużej powierzchni, ale tylko w niewielkim stopniu uszkodziło materiał jeansowych spodni. Specjalista medycyny sądowej, potwierdził, że ta rana najprawdopodobniej powstała w wyniku ataku hakiem.
Zakopane corocznie odwiedzane jest przez setki tysięcy turystów. Zapadła więc decyzja, aby nagłośnić sprawę w ogólnokrajowych mediach. Po ponad 10 latach pojawiły się artykuły w prasie a także wzmianki w telewizji.
„Apelujemy do turystki, która w 1993 r. była ofiarą napadu tego szaleńczego zboczeńca, być może, że używał przedmiotu podobnego do łańcucha.” Jednak prawdziwy przełom nastąpił po wyemitowaniu programu „BEZ PRZEDAWNIENIA” tam opisano dokładnie historię hakowego, a efekt przerósł najśmielsze oczekiwania… Głównie liczono na to, aby na policję zgłosiły się wszystkie kobiety, które przeżyły atak hakowego, każda z takich relacji to dodatkowa szansa na sporządzenie portretu pamięciowego lub zebranie innych istotnych poszlak. Kilka tygodni po emisji na komendę zgłosiła się pewna kobieta, jednak nie była ona ofiarą hakowego, twierdziła, że jest jego żoną..
„To dla mnie trudne, bo chodzi o mojego męża… Piotra. On się dziwnie zachowuje i po prostu się jego boje.” Była to mieszkanka Krakowa, która zeznała, że podczas spędzanych nad Morzem wakacji jej mąż przypadkowo obejrzał reportaż o sprawie z Zakopanego. Od tego czasu zaczął się bardzo dziwnie zachowywać. Po powrocie do domu nie wytrzymał napięcia i przyznał się żonie, że ponad 10 lat wcześniej w Zakopanem zabił kobietę, i to on jest poszukiwanym hakowym. Mężczyzna obiecał, że sam zgłosi się na policję, jednak odwlekał ten moment, zaczął coraz więcej pić a jego zachowanie stawało się coraz bardziej niepokojące. Wystraszona kobieta wzięła więc sprawy w swoje ręce i zawiadomiła organy ścigania. „On mi powiedział, że kiedyś.. Dawno temu, było takie zdarzenie w Zakopanem..”
3 października 2004r. zatrzymano Piotra S. po 11 latach od dokonanej zbrodni. Mężczyzna nie stawiał oporu, nie był zaskoczony. Wyglądało na to, że gdzieś w podświadomości czuł, że z czasem cała sprawa wyjdzie na jaw. Hakowy przyznał się do zamordowania kobiety w 1993 r., potwierdziło się przekonanie, że atakował za pomocą łańcucha z hakiem. Tego narzędzia jednak nie udało się odnaleźć.
W trakcie wizji lokalnej opowiedział o wielu szczegółach dotyczących zbrodni o których mógł wiedzieć tylko morderca. Hakowy mieszkał w Zakopanem do 2001r. później przeniósł się do Krakowa, tam się ożenił i urodziło mu się dziecko. Miał dobrą pracę, był elektrykiem w telewizji. Miał poukładane życie, jednak wyrzuty sumienia w pewnym okresie okazały się zbyt wielkie. Piotr S. w śledztwie pojawiał się od samego początku, był nawet przesłuchiwany przez policję. Na pewno znacie powiedzenie, że w niewyjaśnionych sprawach nazwisko mordercy zazwyczaj znajduje się w pierwszym tomie akt. Tak właśnie było i w tym przypadku. Hakowy tłumaczył dokonaną zbrodnię w ten sposób:
„Nie chciałem jej zabić, tak jakoś wyszło. Przyszło mi do głowy, żeby zrobić numer policji, żeby myśleli, że mają w Zakopanem Kubę rozpruwacza. Wziąłem ostre narzędzie z domu i wróciłem na łąkę. Później zadałem jakiejś kobiecie kilka ciosów. Byłem w szale. Swoje dokumenty rozrzuciłem gdzieś na łące, stwierdziłem, że już nie będą mi potrzebne bo i tak mnie złapią. TO JA JESTEM TYM HAKOWYM! Działałem w wielu miastach, Zakopanem, Krakowie, Juracie i Rzeszowie.” Tych słów nie udało się potwierdzić, hakowy próbował sobie przypisać także inne zbrodnie, jednak jego wyjaśnienia w tej kwestii były niespójne. Ostatecznie został skazany za jedno zabójstwo. W 2005r. sąd orzekł wobec niego przymusowe osadzenie w zakładzie psychiatrycznym, w którym prawdopodobnie przebywa do dziś.